piątek, 2 listopada 2012

Wszystkie ofiary Katastrofy Smoleńskiej należy ekshumować.



We środę wieczorem zasiadłem w domu przed komputerem i zerkając w kilka portali chciałem sprawdzić jakie nowe informacje pojawiły się w Internecie w związku z „zadymą” spowodowaną artykułem Cezarego Gmyza w Rzeczpospolitej. Wśród miejsc, które odwiedzałem znalazł się nowy ekran. Rzadko tam ostatnio zaglądam, ze względu na fakt, iż portal ten pewnie nie tylko mnie się jakoś dziwnie kojarzy ze służbami. Ale mniejsza z tym. Chciałem sprawdzić czy i tam sprawa publikacji Rzepy jest gorąco komentowana. Przypadkiem trafiłem na notkę Łażącego Łazarza „Jest wiele zamienionych ciał w trumnach”.
W materiale tym red nacz NE potwierdza, że teza blogera Demostenesa, iż "rzadko które ciało było włożone do właściwej trumny" może być prawdziwa.
W dniu 26.10 Demostenes opublikował szokujący artykuł pod tytułem "Rosjanie umieszczali ciała w trumnach w sposób przypadkowy". http://demostenes.nowyekran.pl/post/77932,rosjanie-umieszczali-ciala-w-trumnach-w-sposob-przypadkowy
Polecam i ten tekst. Będzie pomocny w zrozumieniu tezy, którą stawiam w swojej notce, zawartej w jej temacie: wszystkie pozostałe ofiary Katastrofy Smoleńskiej powinny być ekshumowane.

Z analizy materiału blogera Demostenesa i ŁŁ wynika makabryczny wniosek, że zgodnie z opisem rozmówcy Demostenesa w Rosji:
„gdy już wszyscy wiedzieli, że w Polsce trumny nie będą otwierane to umieszczaliśmy na nich tabliczki w sposób przypadkowy. Było przekazane po 2, 4, 6 tabliczek na trumny, w zależności od pomieszczenia w którym stały i nikt sie nie przejmował, że nie ma wiedzy, która tabliczka do której trumny. A najmniej wasi urzędnicy, którzy przy tym byli. Jeśli sobie zrobicie ekshumację to się przekonacie, że rzadko które ciało było włożone do właściwej trumny.”

W tym krótkim stwierdzeniu powyżej kryje się sedno sprawy, które spowodowało, że zacząłem myśleć i analizować informacje zawarte w notce źródłowej Demostenesa jak i Łażącego Łazarza oraz oficjalne informacje które pojawiały się po ostatnich ekshumacjach ofiar katastrofy.
Jakie są wnioski z tej analizy?
Takie, które wymagają jeszcze dodatkowego sprawdzenia.
Ja sam nie mam dostępu do odpowiednich źródeł i materiałów tzw. „śledztwa smoleńskiego” więc nie jestem w stanie ich sprawdzić.
Mam jedynie nadzieję, że swoim wpisem spowoduję, to że odpowiednie osoby, które będą mogły zweryfikować stawianą przeze mnie tezę zrobią to i podzielą się z nami swoimi spostrzeżeniami, wnioskami czy tez dowodami na słuszność tej tezy.
Punktem wyjścia do mojej analizy były informacje mówiące o tym, że tabliczki do trumien oraz same trumny ze zwłokami ofiar i wszelkie działania związane z ich oznaczeniami wynikały z faktu umieszczenia w określonym pomieszczeniu, w którym znajdowało się 2, 4 lub 6 trumien i zwłok Ś.P. delegatów na Rocznicowe Uroczystości Katyńskie.
Zatem pomyłki w oznaczeniach trumien i zwłok mogły mieć miejsce, zgodnie z informacjami z notki Demostenesa, potwierdzonymi wstępnym „śledztwem” i wnioskami NE, w ramach pomieszczeń i określonej liczby kombinacji zamian ciał spoczywających w trumnach.
Czy przypadkiem ciało Ś.P. Anny Walentynowicz i zamienione w trumnach zwłoki Ś.P. Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej
Informacje chociażby tu
oraz sprawne działania NPW nie wynikały z faktu, iż obie ofiary znalazły się w jednym pomieszczeniu w którym było tylko dwie trumny do złożenia ofiar katastrofy?

A jak było w przypadku Ś.P. ostatniego prezydenta RP na uchodźtwie Ryszarda Kaczorowskiego?

Tu już nie widać w działaniach NPW dotyczących rozpoznania zamiany ciał tak jednoznacznych wniosków i brak jest jakiejkolwiek informacji z kim zamieniono zwłoki Pana Prezydenta.

Podstawowe pytanie: dlaczego?

W związku z powyższym formułuję tezę, że NPW na podstawie dokumentacji jaką dostała z Rosji, była w stanie wytypować miejsce, gdzie z dużym prawdopodobieństwem mogą się znajdować zwłoki Prezydenta Kaczorowskiego, aczkolwiek NPW równie dobrze mogła zagrać w ruletkę, gdyby nie trafiła na właściwe zwłoki. Załóżmy, że dobrze wytypowano. W ekshumowanym grobie znaleziono zwłoki Ś.P. Pana Prezydenta. Kto zatem spoczął w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie? Dlaczego prokuratura nie ujawnia kogo zwłoki zamieniono ze zwłokami Ś.P. Ryszarda Kaczorowskiego? Czy nie stało się tak, że nie zgadza się osoba, której zwłoki złożono w Świątyni z danymi jakie powinni mieć panowie prokuratorzy? Czy to dlatego zapowiadają dalsze ekshumacje, żeby znaleźć właściwe zwłoki? Jeśli mają z tym problem to muszą jeszcze przeprowadzić co najmniej jedną ekshumację. Będzie to możliwe pod warunkiem, ze zwłoki Ś.P. Prezydenta Kaczorowskiego znalazły się w Moskwie w pomieszczeniu gdzie było tylko cztery trumny, w których umieszczano zwłoki. Jeśli na nieszczęście prokuratorów zwłoki Prezydenta Kaczorowskiego znalazły się w pomieszczeniu gdzie było 6 trumien to NPW będzie dalej miała kłopot. Jeśli będą mieli tzw. farta to może po kolejnej ekshumacji będą pewni, kto spoczął w tych trumnach. Jeśli nie to liczba ekshumacji wzrośnie do kolejnych dwóch. Nie chcę już nawet myśleć o kolejnych przypadkach zamian zwłok ale takie myśli powracają i będą powracać do chwili, gdy ta sprawa nie zostanie wyjaśniona.
Niestety jest to porażające, przygnębiające i nieludzkie ale ktoś powinien się temu przyjrzeć, zajrzeć w dokumenty śledztwa i przeprowadzić stosowną analizę.
P.S.
Pomimo swoich przemyśleń, nie byłem w stanie we środę, przed 1 listopada przed dniem Wszystkich Świętych umieścić tego materiału.
W czwartek razem z całą swoją rodziną: żoną, córką i synem byliśmy na cmentarzu na grobach naszych najbliższych. My wiemy, kto w tych grobach spoczywa.
Współczuję i łączę się w żalu i smutku z wszystkimi tymi, którzy nie są pewni, czy ich bliscy są w grobach przy których się modlą, ustawiają znicze, wieńce i kwiaty w dowód pamięci o tych którzy odeszli.
Ale też mam nadzieję, że Zespół Parlamentarny i pełnomocnicy ofiar czy też ich najbliżsi posiadają odpowiednie możliwości i sprawdzą prawdziwość stawianej przeze mnie tezy.

Źródła:
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/zamieniono-zwloki-anny-walentynowicz-i-teresy-walewskiej-przyjalkowskiej-npw-potwierdza-doszlo-do-za_281261.html

niedziela, 26 sierpnia 2012

Michał Kleiber – czy to ma być POlski premier?


Wybawca, czy kolejny słup??
Michał Kleiber (ur. 23 stycznia 1946 w Warszawie) – polski naukowiec, specjalista z zakresu mechaniki i informatyki, były minister nauki, od 2007 prezes Polskiej Akademii Nauk, były doradca społeczny prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. kontaktów z nauką.
W latach 1976–1981 pracował na niemieckich uniwersytetach w Stuttgarcie, Hanowerze i Darmstadt. Od 1983 do 1984 był profesorem wizytującym na Uniwersytecie Kalifornijskim, a latach 1992–1993 na Uniwersytecie w Tokio.
Jak to każdy typowy POlak, który mógł się czymś więcej wykazać w czasach żelaznej kurtyny, nie wydawania paszportów itp.
Od 19 października 2001 do 31 października 2005 był ministrem nauki i szkolnictwa wyższego (od 2 maja 2004 ministrem nauki i informatyzacji) oraz (do czasu likwidacji) przewodniczącym Komitetu Badań Naukowych w rządach Leszka Millera oraz Marka Belki. W latach 2003–2005 zajmował stanowisko przewodniczącego rządowego Komitetu ds. Umów Offsetowych.
Ale zacznijmy od konkretów i od czasów nam współczesnych.
Na wstępie cofnijmy się do początku 2010 roku i archiwalnej notki:
Totalizator Sportowy. GTech. Josef Blass. Przyjaciele z Gottwalda. Afera hazardowa.
"Przyjaciele z Gottwalda
Prezesem spólki jest Michal Kleiber, a szefem rady nadzorczej Józef Blass. Jak pisze "PB" na stronie internetowej, brat Józefa Blassa, Piotr (wyjechal z ...
http://www.polonica.net/przyjaciele_z_Gottwalda.htm - 11k

http://www.polskapartianarodowa.org/tp/index.php?option=com_content&task=view&id=383&Itemid=48  - Koledzy z "Gottwalda"
Najważniejsza była niespotykana w zwykłych polskich szkołach specyficzna jednolitość społeczno-materialno-swiatopoglądowa środowiska uczniowskiego: większość dzieci była z domów komunistycznych, często związanych rodzinnie lub środowiskowo z komunistycznym establishmentem. Dzieci te nie chodziły do kościoła, a ich status społeczno-materialny był stosunkowo wysoki.

W Gottwaldzie powstał Klub Poszukiwania Sprzeczności. Należeli do niego m.in. Adam Michnik, Helena Łuczywo, Jan Lityński, Jan Tomasz Gross (autor "Sąsiedzi"), Seweryn Blumsztajn, Józef Zieleniec (późniejszy minister spraw zagranicznych Czech w latach 90. w rządzie Vaclava Klausa) czy Józef Blass, późniejszy prezes funduszu emerytalnego w USA.

Klub Poszukiwaczy Sprzeczności - nieformalny klub dyskusyjny członków ZMS, został założony w 1962 r. przez Adama Michnika. Cześć bywalców znała sie jeszcze z okresu, kiedy należeli do kręgu drużyn walterowskich (tzw. czerwone harcerstwo), któremu patronował Jacek Kuroń. "Walterowcy" to potoczna nazwa powstałej w 1955 r. organizacji młodzieżowej, nazwanej od nazwiska Karola Świerczewskiego Hufcem Walterowskim. Miała ona na celu stworzenie w Polsce drużyn na wzór radziecki. Młodzież wychowywana w tych hufcach została odcięta od tradycji przedwojennego skautingu. Drużyny walterowskie były używane m.in. podczas akcji tzw. rozkulaczania zamożniejszych chłopów.

Do Gottwalda chodziły tak znane osoby jak prof. Michał Kleiber (były minister nauki i informatyzacji), Wanda Rapaczyński (wówczas Gruber), prezes Agory, Jerzy Woźnicki (byly rektor Politechniki Warszawskiej), Józef Wajncier (dziś Wancer) - obecny prezes zarzadu BPH PBK, który, podobnie jak wielu gottwaldowców, wyjechał z Polski w 1968 r., Marek Borowski, Karol Modzelewski, Allan Starski - scenograf, zdobywca Oscara. Niektórzy z wychowanków liceum działali potem w środowisku KOR i Solidarności. Dziś cześć z nich skupia sie wokół Agory.

Niedawno gazeta "Puls Biznesu" opisała podejrzane transakcje absolwenta Gottwalda, Józefa Blassa. Blass byl konsultantem, któremu amerykański GTech za zdobyty w 2001 r. wart blisko 300 mln dol. kontrakt z Totalizatorem Sportowym zapłacił 20 mln dol. "Puls Biznesu" ujawnił, ze "w stanie Teksas prowadzone jest śledztwo w sprawie dziwnych umów konsultingowych, podpisywanych na świecie przez GTech, lidera na rynku systemów informatycznych dla branży hazardowej.
Amerykanie sprawdzają, za co GTech zapłacił Blassowi 20 mln dol. Kluczowa informacja może okazać sie dotarcie do dwóch ludzi, których Blass zatrudnił w naszym kraju do, jak to określił, "monitorowania polskiego rządu".
Blass zna sie dobrze z polskimi politykami zarówno z lewicy, jak i prawicy, w tym m.in. z Aleksandrem Kwaśniewskim (w 1999 r. Kwaśniewski wręczył mu Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski).
W lutym 2006 r. Blass spotkał sie z Lechem Kaczyńskim jako polski emigrant znany z udzielania pomocy opozycji demokratycznej przed 1989 r. Według "PB" prezydent Kaczyński poznał Blassa w 1999 r. w USA podczas zorganizowanej przez Blassa konferencji naukowej poświeconej 10. rocznicy "okrągłego stołu". Byli na niej m.in. Aleksander Kwaśniewski i Adam Michnik.
W spotkaniu Lecha Kaczyńskiego z Blassem w lutym 2006 r. brał tez udział m.in. prof. Michał Kleiber, były minister nauki i informatyzacji w rządzie SLD, dziś jeden z doradców społecznych prezydenta Kaczyńskiego.
Kleiber to kolega z klasy Blassa w XIV Liceum im. Klementa Gottwalda. Jak ustalił "PB", Kleiber i Blass działają w spółce Bunge Mathematical Institute (BMI), polskiej placówce naukowej założonej w marcu 2006 r. przez Bunge, największego na świecie producenta tłuszczów roślinnych - choć Kleiber zaprzecza, ze łącza ich jakieś interesy.
W Polsce Bunge jest większościowym akcjonariuszem Kruszwicy, ma tez 50 proc. udziałów w Ewico (dawnej Kamie Foods). Wkrótce dzięki fuzji z kontrolowanymi przez Jerzego Staraka (tez absolwenta Gottwalda) Olvitem i Olvitem-Pro koncern utworzy największa w Polsce firmę produkującą tłuszcze roślinne z przychodami ponad 1,5 mld zl.
Prezesem spółki jest Michał Kleiber, a szefem rady nadzorczej Józef Blass.
Jak pisze "PB" na stronie internetowej, brat Józefa Blassa, Piotr (wyjechał z Polski w 1968 r., dziś wykłada w USA matematykę), były niezależny kandydat na gubernatora Florydy, wymienia Michała Kleibera w gronie kilkunastu najbliższych "przyjaciół i współpracowników" rodziny Blassów, obok m.in. Jana Litynskiego i Marka Borowskiego.
Jan Kowalski
http://www.polonica.net/przyjaciele_z_Gottwalda.htm

Forum - portal TVN24.pl
http://www.tvn24.pl/1,251,24,63089071,167376490,2461167... - 71k
O co w tym wszystkim 'chodzi" ????????
  26.11.2009 10:05
~aa  
Wiceminister Finansów, Podsekretarz Stanu, Szef Służby Celnej  Jacek Kapica, który jest wielkim orędownikiem likwidacji hazardu ma powiązania z Funduszem Polish Investment, którego właścicielem jest Amerykański prof. Josef Blass. Pośrednikiem jest Grzegorzem Bielowicki główny polski udziałowiec i pełnomocnik Funduszu Venture Capital `Tar Heel Capital', którego 80% kapitału właśnie pochodzi od Josefa Blassa i jest on lokowany w polskich spółkach HiTech oraz w lobbing.
Josef Blass to wieloletni pośrednik pomiędzy Totalizatorem Sportowym, a Teksańskim GTech-em (brał już za to prowizje w wysokości 20 mln dolarów), działający na rzecz umożliwienia Totalizatorowi Sportowemu wypracowanie dominującej pozycji na rynku w sprawach automatów do gry i lobbujący za przeforsowaniem w `nowej ustawie hazardowej' prawa do leasingowania przez Totalizator maszyn do gry (jednorękich bandytów).
Josef Blass ma wielkie możliwości, jest multimilionerem i amerykańskim autorytetem w sprawach funduszy emerytalnych, obiektem zainteresowania agencji USA ściągających aferzystów gospodarczych i doskonale ustosunkowany w Polsce.
Prof. Josef Blass jest dla Jacka Kapicy mentorem, osobistym przyjacielem Adama Michnika i Tomasza Grossa, z którymi chodził do jednej klasy w liceum im. Gottwalda. Bliski znajomy Sorosa i Smolara z Fundacji Batorego, oraz oczywiście Wiktora Markowicza z GTechu.  Jego fundusze inwestycyjne reprezentuje w Polsce młody pistolet Grzegorz Bielowicki.  

Legenda:
*) Liczba w nawiasie po nazwisku to dwie pierwsze cyfry numeru PESEL
**) Osoby współwystępujące w KRS to osoby, które w tym samym czasie występują się w zapisie KRS dotyczącym tego samego podmiotu, zgodnie z definicjami w Regulaminie Serwisu KtoKogo.pl. Jedna z nich może być członkiem Zarządu, inna członkiem Rady Nadzorczej lub prokurentem, syndykiem, kuratorem itd.
Znaleziono dokładnie jedną osobę nazywającą się „Michał Kleiber”.
  1. Michał Aleksander Kleiber (’46)* Kup teraz. Raport o osobie dostępny online.
 Osoby współwystępujące w KRS w związku z tą organizacją w tym samym czasie:
Josef Blass, Dirk Hellings, Tommy Jensen, Andrzej Konefał (obecny prezes), Michael Marcus, Przemysław Masłowski, Peter Mc Callum i Frans Mol.

Osoby współwystępujące w KRS w związku z tą organizacją w innym czasie (nierównocześnie):
Marcelo Carneiro De Morais, Dessa Glasser, Lech Hubicki, Mariusz Marczewski, Bailey Ragan, Daniel Rudolph i Vesselina Shaleva.
  1. Osoby współwystępujące w KRS ** działają obecnie w:
    1. Warsaw Mathematical Institute Sp. z o.o. Warszawa - komunikacja Warszawa, KRS 0000254952 Oprogramowanie, Ośrodki naukowo-badawcze; Spis firm wg. branży: Ośrodki naukowo-badawcze
    2. Bunge Polska Sp. z o.o. Karczew, KRS 0000190447
    3. Bunge Trade Polska Sp. z o.o. Kruszwica, KRS 0000228312 Hurtownie spożywcze; Spis firm wg. branży: Hurtownie spożywcze
Osoby współwystępujące w KRS ** w przeszłości działały w to m.in. podaje tylko wybrane i kluczowe , żeby nie wprowadzać dodatkowego zamieszania i nadmiaru treści:
  1. Zakłady Przemysłu Tłuszczowego w Warszawie S.A. (Warszawa - komunikacja Warszawa, wykreślona z rejestru 2009-03-18), KRS 0000051237 Bazary, targowiska, Medycyna pracy, Sklepy spożywcze; Spis firm wg. branży: Sklepy spożywcze
  2. "Zpt Olvit" Sp. z o.o. (Gdańsk, wykreślona z rejestru 2007-03-16), KRS 0000227477 Hurtownie spożywcze; Spis firm wg. branży: Hurtownie spożywcze
  3. Ewico Sp. z o.o. (Brzeg, wykreślona z rejestru 2007-01-24), KRS 0000180814 Hurtownie spożywcze; Spis firm wg. branży: Hurtownie spożywcze
  4. "Sery Icc Pasłęk" Sp. z o.o. Odpowiednik Nazwy w Języku Obcym "Pasłęk International Cheese Company Ltd" Pasłęk, KRS 0000068213 Hodowla zwierząt; Spis firm wg. branży: Hodowla zwierząt
  5. Animex-Agro Sp. z o.o. Morliny, KRS 0000025758 Pasze dla zwierząt; Spis firm wg. branży: Pasze dla zwierząt
Dane historyczne z 2010 roku

Josef Blass

  1. Firma:
Osoby występujące w KRS w związku z tą organizacją w tym samym czasie:
Dirk Hellings, Tommy Jensen, Michał Kleiber, Andrzej Konefał, Michael Marcus, Przemysław Masłowski, Peter Mc Callum i Frans Mol.
Osoby występujące w KRS w związku z tą organizacją w innym czasie (nierównocześnie):
Marcelo Carneiro De Morais, Dessa Glasser, Mariusz Marczewski i Daniel Rudolph.
 

Byli i obecni współpracownicy* działają obecnie w:

  1. Bunge Mathematical Institute Sp. z o.o. (Warszawa),KRS 0000254952
  2. Zakłady Tłuszczowe Kruszwica S.A. (Kruszwica), KRS 0000019414
  3. Zakłady Przemysłu Tłuszczowego w Warszawie S.A. (Warszawa), KRS 0000051237
  4. Polska Trade Services Sp. z o.o. (Kruszwica), KRS 0000228312

Byli i obecni współpracownicy* w przeszłości działali w:

  1. Animex S.A. (Warszawa, wykreślona z rejestru 2002-04-29), KRS 0000006330
  2. Fasc Sp. z o.o. (Suchy Dwór), KRS 0000228510
  3. Zpt Olvit Sp. z o.o. (Gdańsk, wykreślona z rejestru 2007-03-16), KRS 0000227477
  4. Ewico Sp. z o.o. (Brzeg, wykreślona z rejestru 2007-01-24), KRS 0000180814
  5. Sery Icc Pasłęk Sp. z o.o.odpowiednik Nazwy w Języku Obcym Pasłęk International Cheese Company Ltd (Pasłęk), KRS 0000068213
  6. Iławskie Zakłady Drobiarskie Ekodrob S.A. (Iława, wykreślona z rejestru 2008-08-01), KRS 0000058495
  7. Animex-Agro Sp. z o.o. (Zamość), KRS 0000025758
  8. Vts Hq Sp. z o.o. (Suchy Dwór), KRS 0000239559
I dodatkowe pytanie, które pojawia się pod notką na http://blogmedia24.pl/node/23361
kajka, ndz., 03/01/2010 - 22:26
Ja w tej pajęczynie /wymienionej wyżej z nazwiska / nie widzę żadnego Polaka.
Co robi Kleiber w otoczeniu Prezydenta i kto mu go podsunął?
Może wszystko być jasne. Co mianowicie? To, że nasz „wybawca” wypowiada się następująco w kwestii GMO:
Przetrwanie ludności na świecie zależy od tego, czy wprowadzimy na rynek żywność genetycznie modyfikowaną - twierdzi prof. Michał Kleiber z PAN.
Tu jeszcze małe wtrącenie – na hasło wyszukiwania:
michał kleiber krs pojawi się link do artykułu w wyborcza.biz
krs.wyborcza.biz/.../michal-aleksander-kleiber-10018257...
Nazwisko: KLEIBER. Imiona: MICHAŁ ALEKSANDER. Rok urodzenia: 1946. Występuje w KRS także jako: MICHAŁ ALEKSANDER KLEIBER ...
Ale próba znalezienia tej cennej informacji kończy się zonkiem
Podobnie to wygląda w jeszcze kilku innych serwisach
I ważnym szczegółem w przypadku próby dotarcia do tych archiwalnych informacji ten sam błąd
E 00 = Nieznany błąd.
"E-00: Unknown error" – niezidentyfikowany błąd.
Pracuję w tej branży i nie kumam o co tu chodzi?????? Dlaczego w wyszukiwaniu pojawiają się błędne linki? Czy to celowe?

Skąd się wziął ten facet w otoczeniu Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w 2006roku?
Pierwsze wzmianki o nim pojawiają się w 2006 roku.
Michał Kleiber, który w gabinetach Millera i Belki kierował resortem nauki, został pierwszym doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Propozycja współpracy wyszła ze strony pana prezydenta - mówi gazecie prof. Kleiber. Miałem satysfakcję, kiedy dostałem tę ofertę - dodaje.
http://media.wp.pl/kat,1022939,wid,8223755,wiadomosc.html
Śledząc wpisy w mediach przez kolejne lata trudno znaleźć jakieś ciekawe informacje na ten temat.
Dopiero kolejne pojawiają się w związku z Kongresem Prawa i Sprawiedliwości maju 2010
Rok 2007 – Kleiber jest już doradcą Prezydenta.
Ale pomimo ogłoszenia projektu „Kuźnia czystych kadr” - http://wyborcza.pl/1,76842,4327226.html
O uniwersytecie nie słyszał prof.Michał Kleiber, prezes PAN i doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego- dziwne i zgoła nie do uwierzenia.

Tuż po Zamachu Smoleńskim pierwszy lansik i test Kleiberta rozpoczął TVN24WSI.
Już 19 kwietnia taka wrzutka
PiS najprawdopodobniej nie wystawi Jarosława Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich. Jego miejsce mógłby zająć profesor Michał Kleiber, prezes Polskiej Akademii Nauk - wynika z nieoficjalnych informacji "Dziennika Gazeta Prawnej". Zarówno "DGP", jak i "Rzeczpospolita" piszą też, że co prawda kandydatem PO jest Bronisław Komorowski, jednak duża część polityków jego ugrupowania jest rozczarowana działaniami marszałka po przejęciu uprawnień po zmarłym tragicznie Lechu Kaczyńskim.
I sonda, która nie daje dużych szans „wybawcy”
Ale to było jedynie takie małe wtrącenie i niech pozostanie już w tym miejscu, choć zaburza nieco chronologię a ta miała być od najaktualniejszych wydarzeń
Wracając do chronologii czasowej i chwili obecnej (będziemy podążać wstecz).
Najistotniejsze dla oceny i zrozumienia naszego „wybawcy” są jego wystąpienia w okresie 2012 kwiecień – sierpień związane bezpośrednio z jego wypowiedziami w kwestii Zamachu Smoleńskiego.
I tu mamy już w kwietniu pierwsze wystąpienia.
„Koncepcja powołania komisji obywatelskiej uzyskała pośrednie wsparcie ze strony Prezesa PAN, specjalisty w dziedzinie symulacji komputerowych, prof. Michała Kleibera, społecznego doradcy Prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. nauki.”
Michał Kleiber z PAN: niech katastrofę smoleńską zbadają fachowcy z zagranicy
W lipcu Palikot wystawia po raz kolejny jego kandydaturę:
Nie wykluczam, że jako kandydata na premiera zaproponujemy prof. Michała Kleibera – powiedział w rozmowie z TVP Info Janusz Palikot, szef Ruchu Palikota.
Co na to prezes PAN? Prof. Prof. Kleiber powiedział TVP Info, że jest zaskoczony. – Gdyby miał powstać prawdziwy kryzys rządowy, osobiście uważam, że rząd fachowców jest realną alternatywą. W tej sytuacji jednak nie wyobrażam sobie zaangażowania w tę sprawę. Istnieje szansa, że rząd upora się z kłopotami – wyjaśnił.
Co stało się od lipca do dzisiaj, że profesor tak zmienia zdanie?
Opozycja przygotowuje wniosek o dymisję premiera Donalda Tuska. Miałby go zastąpić prof. Michał Kleiber, prezes Polskiej Akademii Nauk – dowiedział się „Wprost”.
- Są sytuacje, gdy władza nie jest dłużej w stanie kierować państwem. Wtedy część klasy politycznej ma prawo uznać, że należy powołać tymczasowy rząd fachowców na rok-półtora, do czasu wcześniejszych wyborów. Poważni ludzie nie mogą się uchylać od odpowiedzialności za rządy w kraju - mówi Kleiber w rozmowie z "Wprost".
Co się stało, że profesor zmienił zdanie?
Czy wpływ na to miał fakt , że zaczął wypowiadać się w kwestii badania Katastrofy?
Czy też były inne przyczyny?
Wnioski pozostawiam czytelnikom.
Ale ………. Jak zwykle jest ALE
Wśród wielu ostatnich wypowiedzi Kleibera w sprawie badania Katastrofy jest też i taka, która mogła umknąć uważnym czytelnikom:
Prof. Kleiber w "Polityce": Apelujemy o niewciąganie uczonych do politycznych utarczek”
„Na pytanie czy Polska Akademia Nauk nie powinna zająć w tej sprawie stanowiska, prezes tej instytucji odpowiada – Myślę, że przedstawione wyżej poglądy, są stanowiskiem większości środowiska naukowego. Apelujemy o niewciąganie uczonych do politycznych utarczek, ale gotowi jesteśmy poprzeć każdą inicjatywę mogącą na podstawie rzetelnie ustalonych faktów pomóc w dalszym wyjaśnieniu szczegółów katastrofy i choćby częściowo ulżyć tak wielu osobom do dzisiaj dramatycznie przeżywającym jej skutki.
Kim zatem jest ten facet i czyje interesy próbuje bronić?
Czy, kto i w jaki sposób wpłynął na zmianę zdania profesora w stosunku do tego co mówił w lipcu?
I na koniec pytanie stwierdzenie z salonu24
„A teraz słychać że może zostać premierem. Kim jest Kleiber, że cenili Go postkomuniści, PiSowscy a teraz  Palikot ? Na pewno nie jest to przyzwoitość i prawdomówność.”
Czy to synekura w radzie nadzorczej fundacji z kwietnia bieżącego roku miała wpływ na tę zmianę zdania?
Od kwietnia profesor jest w radzie fundacji FUNDACJA INSTYTUT WOLNOŚCI
Prezesem jest Igor Janke
Fundacja stawia sobie następujące cele:
1) ochrona i promowanie idei wolności w sferze życia publicznego, gospodarki, badań naukowych, komunikacji oraz kultury, z poszanowaniem roli tradycji i kulturowego dziedzictwa wspólnoty euroatlantyckiej.
2)wspieranie rozwoju polskiej demokracji oraz gospodarki, a także umacnianie międzynarodowej pozycji polski, w tym w szczególności jej pozycji w unii europejskiej^ rozumianej jako wspólnota wolnych narodów;
3)umacnianie bezpieczeństwa polski, w tym także bezpieczeństwa ekonomicznego oraz energetycznego;
4)pogłębianie współpracy krajów europy środkowo-wschodniej w sferze politycznej, gospodarczej, kulturalnej, naukowej oraz bezpieczeństwa;
5)umacnianie sojuszu transatlantyckiego oraz pogłębianie współpracy pomiędzy europą a stanami zjednoczonymi ameryki w obszarze polityki, gospodarki, nauki i kultury
Fundacja działa od kwietnia Lu w kwietniu nastąpiły zmiany w składzie zarządu i rady.
Ale nie znajdziecie nigdzie informacji na jej temat – poza tymi rejestrowymi.
Może już niedługo Igor Janke odpowie nam na takie pytanie?
A może wpływ na zmianę zdania profesora miała jego działalność wokół Offsetu
W latach 2003–2005 był przewodniczącym Komitetu ds. Umów Offsetowych, który czuwał nad amerykańskimi inwestycjami w Polsce związanymi z zakupem samolotu F-16.
Wtedy musiał zostać totalnie zinwigilowany przez służby. Jakie informacje mogą mieć te służby na temat Prezesa PAN?
Michał Kleiber zasiadał w konwencie Ruchu Stu[2]. A tu miał wyśmienite towarzystwo - czyli: Czeslaw Bielecki, oraz Andrzej Olechowski.
Od 19 października 2001 do 31 października 2005 był ministrem nauki i szkolnictwa wyższego (od 2 maja 2004 ministrem nauki i informatyzacji) oraz (do czasu likwidacji) przewodniczącym Komitetu Badań Naukowych w rządach Leszka Millera oraz Marka Belki.
Ten Pan był BONIM rządów Millera i Belki.
Miał już swoje 5 minut a nawet duuuuużo więcej i co z tego wynika.
Jako, że jestem związany z branżą IT ciekawością obserwowałem w latach 2001-2005 jego „radosną twórczość. Był prekursorem tzw. cyfryzacji.
Jakie są tego efekty? Żadne.
Już w latach 2003-2004 mieliśmy mieć:
Administracja która powinna być:
·        Sprawna
·        Kompetentna
·        Tania
·        Przejrzysta i uczciwa
·        Przyjazna
ü Ograniczenie roli państwa w gospodarce
ü Zmniejszenie liczby procedur i ich uproszczenie
ü Informatyzacja
ü Stały kontakt i współpraca ze „swoimi” środowiskami (kontrola społeczna administracji)
ü  Kadry:
         Stałe podnoszenie kwalifikacji i ustawiczne kształcenie
         Kreatywność (reagowanie na zmiany, antycypowanie i inicjowanie zmian)
Ten gość cytował wtedy w swojej prezentacji - Reguły są proste, trudne tylko zastosowanie
Peter F. Drucker
Co zrobił efektywnie?
Nie znajduję nigdzie tych osiągnięć, gdyż do dzisiaj, tak jak w prezentacji profesora jesteśmy na tym samym etapie rozwoju e-administracji.
Może przynajmniej z tego jest w stanie Michał Kleiber się wytłumaczyć
Prezentacja dostępna pod adresem:
Proszę koniecznie zerknijcie w ten dokument – niewiele się zmieniło od 2004 roku. Wszystko nadal  aktualne.
Michał Kleiber jest tez na liście - LISTA ŻYDÓW W POLSCE
Michał Kleiber  -  (prof. dr hab. inż.  specjalista z zakresu mechaniki i informatyki, członek rzeczywisty Polskiej Akademii Nauk; Od 19 października 2001 roku minister nauki i informatyzacji oraz przewodniczący Komitetu Badań Naukowych w rządzie Leszka Millera, oraz w rządzie Marka Belki.
żródła
http://www.bunge.pl/pl/o-firmie/zarzad-spolki - obecnie nie ma tam Michała Kleiberta

poniedziałek, 6 lutego 2012

Debata w KPRM powinna zakończyć się o 15:15


Debata w KPRM powinna zakończyć się o 15:15 masowym opuszczeniem sali obrad poprzez zaproszonych tam uczestników.
Nie miałem dzisiaj czasu śledzić tej groteski i przyznam szczerze, że po przeczytaniu kilku artykułów i notek na temat hucznie zapowiadanej w weekend otwartej debaty na temat ACTA, debaty z premierem w KPRM, nie żałuję że tego nie oglądałem.
Tak jak się spodziewałem to jedna wielka ściema i brak rzeczowej dyskusji, no bo kto miałby ją prowadzić skoro wszystkie środowiska, które mogły by w takiej debacie uczestniczyć dosyć stanowczo i zdecydowanie odmówiły udziału w przedstawieniu PR Tuska i rządu.
Popieram ich działania, gdyż ten cyrk, który można było obejrzeć w TV lub innych migawkach filmowych (wycinki jakie serwowały tzw. wiadomości wieczorne) był tak naprawdę przedstawieniem jednego „aktora” - słońca Peru, wschodzącego Mojżesza, zdobywcy szeregu nagród – czy to Karola Wielkiego czy też człowieka roku wylansowanego przez Li-za i Ma-chałę.
Zaczęło się od.
„Piątek 3 lutego 2012r. Przed debatą - Tusku poinformował , że podjął definitywną decyzję o zawieszeniu procesu ratyfikacji umowy ACTA co najmniej do końca roku. Oświadczył, że konsultacje w sprawie ACTA nie były pełne, bo środowiska internautów nie były właściwie reprezentowane, a konsultowano się głównie z organizacjami związanymi z nadawcami i twórcami.”
Co prawda to wcale nie przeszkadzało DT przed podpisaniem tej gównianej umowy postawić się ostro, podobnie jak przy innych znanych już akcjach, chociażby z dopalaczami i stwierdzić ostro, że nie ugnie się przed żadnym szantażem – kogo?
No właśnie kto go ostatnio szantażował i kto na niego naciskał. Czy protesty setek tysięcy internautów w dziesiątkach miast w Polsce to szantaż, czy też wyrażenie niezadowolenia i bunt wobec władzy, która lekceważy społeczeństwo. Bunt przeciwko wtłaczaniu nas w jakieś chore ramy, porąbanej umowy, która w wydaniu obecnego NIErządu już za chwile może być podstawą ograniczania dostępu do Internetu setkom, tysiącom, dziesiątkom tysięcy czy tez milionom obywateli niezadowolonych z tego co wyczyniają POlitycy, POsłowie, zastępy usłużnych im mediów z ich radośnie szczekającymi pieskami na łańcuchu, pseudoeliciarstwo różnej maści od wybitnych aktorów na „tfurcach” kończąc.
Wypowiedzi DT w trakcie debaty świadczą, że chłop zaczyna już kompletnie „odjeżdżać” od otaczającej go rzeczywistości. Już początek wystąpienia POlskiego guru Internetu  (niebieski7) był ciekawy:
„14:07 - W Polsce mamy do czynienia z napięciem w relacji władza-użytkownicy Internetu  oraz wytwórcy-użytkownicy Internetu. Zainteresowani kwestią ochrony własności są oprócz tego zarówno wytwórcy, jak i biznes polegający na legalnym, półlegalnym i nielegalnym rozpowszechnianiem tych treści - powiedział Tusk. - Tych sporów i frontów jest dużo więcej niż mogłoby się wydawać - dodał.”
Po co to nadużycie o napięciach pomiędzy wytwórcami a użytkownikami. Nie o to toczy się obecnie walka ale jak to ma w zwyczaju Donek lepiej przenieść ją dalej od siebie i zantagonizować kolejne grupy społeczne. Tego jeszcze przy okazji ACTA nie było. Nie było stwierdzeń o napięciach w relacjach wytwórcy – internauci (no może poza niejakim Hołdysem, który ostatnio cóś tworzył w poprzedniej dekadzie). Nie było – to może czas zacząć o tym trąbić?
Dalej jest jeszcze ciekawiej
„14:10 - Do bardzo poważnej rozmowy dziś i przez następne miesiące namawiam. Musimy wyjaśnić sobie wszystkie wątpliwości ws. ACTA, a także ws. prawa krajowego. Być może uda nam się wypracować w trakcie debaty wspólne stanowisko - mówił premier. - Maj będzie wstępną datą graniczną. Powinniśmy wtedy już wiedzieć czy ACTA niesie zagrożenie - dodał.”
No ja tu wymiękam. Gościu najpierw coś podpisuje a teraz daje sobie – nie nam – czas do maja, żeby się dowiedzieć czy to coś co podpisał, w efekcie oparcia się szantażom, niesie za sobą jakieś zagrożenia. No jaja sobie z nas wszystkich robi.
Po drodze jest coś jeszcze o tym, że padł ofiarą jakiejś tam tajemniczej rutyny. Że czołowemu kopaczowi w gałą zabrakło refleksu i wiedzy. Dalej coś jeszcze na temat odkrywania źródeł informacji z wiedzą o ACTA, które wcale ale to wcale nie były tajne i takie inne pierdy. Żal i smutek słuchać takich przemówień. Gierek robił to zdecydowanie lepiej.
Ale to wszystko to pikuś (Pan Pikuś) bo właśnie zbliżamy się do punktu kulminacyjnego tej tragifarsy.
Jest godzina 15:15 i padają takie oto słowa Niebieskiego7:
„- Posługujemy się przepisami prawa - mówi Tusk. - Nie podpisalibyśmy żadnej umowy, gdybyśmy stosowali konsultacje społeczne - dodał. W związku z tym spotkania grupy Dialog nie były nigdy formą konsultacji w rozumieniu ustawowym, tylko oznaką dobrej woli wszystkich stron. Dochodzimy do wspólnych rozwiązań i uczymy się siebie wzajemnie. W tej sprawie zabrakło trochę refleksu. Minister Zdrojewski konsultował to z twórcami, jako minister kultury. Tak rozumiał swój obowiązek.

Polski rząd nie wycofa swojego podpisu pod żadnym dokumentem, bo jakaś grupa tego żąda. Taki rząd może się od razu podać do dymisji. My rozmawiamy. ACTA mają bronić kultury zachodu przed piractwem. Jeśli pytacie mnie kiedy i czy zmienimy zdanie to odpowiem - nie wiem. To zależy od tego jak bardzo przekonujące będą argumenty.”

Jaki przekaz idzie z tych wypowiedzi. Że żadnych konsultacji społecznych do tej pory nie było, bo wtedy żadnej umowy by nie podpisali. Konsultacji nie było i nie będzie a to wszystko to ściema, żeby wyciszyć temat, rozciągnąć w czasie te niby dyskusje.
Jest jeszcze jeden przemycony cel ACTA – obrona kultury zachodu. Czy ktoś mnie pytał czy chcę tego bronić, skoro w mojej ojczyźnie niszczy się naszą Polską Kulturę?
No i na koniec wisienka na torcie – nie wycofamy się w umowy bo jakaś grupa tego żąda.
Ta jakaś tam grupa to większość społeczeństwa od którego ten właśnie gozdek dostał mandat na sprawowanie rządów (ja co prawda na niego nie głosowałem ale…). Czy on już na prawdę „odleciał”? Przypomnę tylko temu panu, że wypowiada się o Suwerenie – podmiocie sprawującym niezależną władzę zwierzchnią nad ty jegomościem. Suwerenem w państwie demokratycznym jest naród. Może czas zacząć to dostrzegać. To wy rządzący jesteście dla nas a nie odwrotnie.
Dlatego tez uważam że w tym momencie zabrakło mi typowej „pokerowej zagrywki” uczestników debaty. Może nie była to odpowiednio reprezentatywna grupa debatujących, wszak Ci, którzy „powinni” tam być odmówili udziału.
Jestem przekonany, że wszyscy Ci, którzy pojawili się w KPRM w celu debatowania o ACTA, po takim stwierdzeniu inicjatora rozmów, powinni w jednym momencie wstać z krzeseł, podziękować i opuścić salę, w której rozegrało się to dosyć żenujące przedstawienie.
Może tylko dopowiadając na koniec, że przede wszystkim w związku z lekceważącym stosunkiem władz do drugiej strony protestu – społeczeństwa polskiego, będziemy intensyfikować swoje działania protestacyjne i w związku z tym co zadeklarował premier - zaczekamy na szybką dymisje obecnego rządu.
Jeśli rząd sam na to nie wpadnie i nie zrealizuje swej obietnicy - szybkiej dymisji - to wtedy powinien wreszcie zabrać głos Suweren i pozbawić władzy zdeprawowanych polityków. Bierzmy przykład z Islandii.

sobota, 4 lutego 2012

Ustawa o dostępie do informacji publicznej – czy była wstępem do ACTA i ograniczania wolności?




Jestem zwolennikiem tezy że w otaczającym nas Matrixie nic się nie dzieje bez przyczyny, a że skutki tego co się dzieje mogą być opłakane – ten temat pozostawiam do dyskusji.
Wstępem do obecnie serwowanej nam zadymy z ACTA według mojej skromnej oceny było skuteczne „wdrożenie” ustawy o dostępie do informacji publicznej w obecnie obowiązującym wydaniu z następującym „ekstra” zapisem, który pojawił się ni z gruchy ni z pietruchy w nowelizowanej ustawie a brzmi on następująco:
w art. 5:
a) po ust. 1 dodaje się ust. 1a w brzmieniu:
„1a. Prawo do informacji publicznej podlega ograniczeniu ze względu na ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa w zakresie i w czasie, w jakim udostępnienie informacji:
1) osłabiłoby zdolność negocjacyjną Skarbu Państwa w procesie gospodarowania jego mieniem albo zdolność negocjacyjną Rzeczypospolitej Polskiej w procesie zawierania umowy międzynarodowej lub podejmowania decyzji przez Radę Europejską lub Radę Unii Europejskiej;
2) utrudniłoby w sposób istotny ochronę interesów majątkowych Rzeczypospolitej Polskiej lub Skarbu Państwa w postępowaniu przed sądem, trybunałem lub innym organem orzekającym.”,
A to jest zapis, który ewidentnie ogranicza dostęp do - informacji publicznej.
Dlaczego taki zapis się w tej ustawie pojawił i kto jest za to odpowiedzialny?
Zacznijmy rozliczać tych oszołomów, bo w przeciwnym wypadku nie obudzimy się z ręką a z głową w nocniku, którego nikt od dawna nie opróżniał.  
Ustawa jak trąbiono w „zaprzyjaźnionych mediach” mainstreamowych, sferach około rządowych i wielu innych miejscach mających zdecydowany wpływ na tzw. jedynie słuszną opinię publiczną została tylko i wyłącznie „zmodyfikowana”.
Zmodyfikowana, ze względu na konieczność dostosowywania naszego prawa do prawodawstwa Unii i obejmowała jedynie zakres zmian związanych z tymi dostosowaniami do których byliśmy zobligowani.
To „OFICJALNA” medialna wersja zdarzeń.
A jak było naprawdę?
Czego wymagano od nas w dyrektywie Unijnej?
Zgodnie z malutkim punkcikiem wyjaśnień zmian ustawy:
2) Niniejsza ustawa miała wdrażać dyrektywę 2003/98/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 17 listopada 2003 r. w sprawie ponownego wykorzystywania informacji sektora publicznego (Dz. Urz. UE L 345 z 31.12.2003, str. 90).
Zgodnie z oficjalnymi informacjami
Projekt rozpatrywany w trybie pilnym!
Projekt realizuje dyrektywę UE
Projekt dotyczy transpozycji do prawa polskiego dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie ponownego wykorzystywania informacji sektora publicznego, co bezpośrednio przekłada się na rozszerzenie zakresu przedmiotowego stosowanej ustawy, ponadto ustanowienia odrębnej kategorii ograniczenia dostępności do pewnych informacji publicznych (to dołożono ekstra) .

Kluczowe w nowelizowanej ustawie i dostosowywaniu jej do wymogów unijnych miał być taki zakres dostosowań prawnych, który wymuszony był dyrektywą i miał przede wszystkim dotyczyć dostosowania obowiązującego w Polsce prawa dostępu do informacji publicznej do wymogów unijnych związanych z tzw. ponownym/wtórnym wykorzystaniem informacji sektora publicznego.
To miał być ten podstawowy zakres zmian w modyfikowanej bazowej ustawie z dnia 06.09.2001 r. o dostępie do informacji publicznej (Dz.U. Nr 112, poz. 1198 ze zm.; dalej „u.d.i.p.”).

W nowej ustawie – tej po zmianach - zaistniały o dziwo nie jeden a dwa główne nie do końca ze sobą związane kierunki zmian jako swego rodzaju niezależne byty, choć, jak już wspomniałem, cytowana powyżej dyrektywa wcale nie nakładała takich działań.
Zmiany te w efekcie końcowym dotyczyły:
Wymaganego dyrektywą zakresu zmian dotyczących:
a)     ponownego wykorzystywania (ang. re-use) informacji publicznych, co stanowi wykonanie wymogów dyrektywy 2003/98/WE Parlamentu Europejskiego i Rady z dnia 17 listopada 2003 r. w sprawie ponownego wykorzystania informacji sektora publicznego (Dz. Urz. UE L 345 z 31.12.2003; dalej „dyrektywa 2003/98/WE”),
Dodatkowego „ekstra” zakresu obejmującego:
b)    dostęp do informacji publicznej, w tym przepisy przewidujące istotne ograniczenia  dostępności informacji (art. 5 ust.1, art.5a), których wcale nie wymuszała dyrektywa unijna. 

Ten cały dodatkowy, jakże kreatywny, kierunek zmian ustawy to radosna tfurczość, którą dołożył KTOŚ. Kto i po co?
Dołożył COŚ co nie było wymogiem.
Dzięki temu komuś /ktosiom/ to coś w sposób stanowczy i zdecydowany ograniczyło czy też wręcz uniemożliwiło dostęp do pewnych informacji publicznych.

Już obserwujemy namacalne tego efekty:
Odmowa wyjaśnień KRRT
KRRiT sama z siebie kulisów podejmowania decyzji nie ujawni. Choć jej członkowie początkowo tego nie wykluczali, przewodniczący KRRiT Jan Dworak na ostatnim posiedzeniu Sejmowej Komisji Kultury odmówił podania szczegółów, zasłaniając się ewentualnym postępowaniem sądowym, jakie czeka radę. (Informacje z RP).
Choć sam prezes KRRiT nie powołuje się na ustawę o dostępie do informacji publicznej, to właśnie prawdopodobnie dzięki tej noweli może nie udzielać stosownych wyjaśnień.


W ustawie funkcjonującej od 2001r. w stosunkowo niewielkim zakresie zmieniano zapisy. Przez całą dekadę nie pojawiały się tam żadne zaostrzenia ustawy w zakresie ograniczającym dostęp do informacji publicznej. Dlatego że to nie w tej ustawie powinny się takie zapisy pojawić. Wszak mamy ustawę o dostępie do informacji niejawnych i
Dopiero naszym rządzącym magikom to się udało i to przy jakiej okazji – dostosowywania prawa do dyrektyw unijnych – czyż to nie brzmi wspaniale i dumnie.
Czy to było konieczne i nie zbędne? A jakże.
Bo przecież dyrektywa unijna. Bo przecież mieliśmy prawo niedostosowane do wymogów unii. Opowiadano nam ze szklanych ekranów, ze jeśli go nie dostosujemy w wymaganym zakresie i w określonych terminach, będziemy poddani krytyce a na dodatek możemy zostać zobligowani do poniesienia kar finansowych w związku z niedostosowaniem tego prawa do wymogów unijnych.
A jaki był ten wymagany zakres zmian wymuszanych dyrektywą i czego dotyczył pokrótce wyjaśnia przedmiot i zakres podany poniżej:
ROZDZIAŁ I
PRZEPISY OGÓLNE
Artykuł 1
Przedmiot i zakres
1.  Niniejsza dyrektywa ustanawia minimalny zestaw reguł określających ponowne wykorzystywanie oraz praktyczne środki ułatwiające ponowne wykorzystywanie istniejących dokumentów będących w posiadaniu organów sektora publicznego Państw Członkowskich.
2.  Niniejsza dyrektywa nie ma zastosowania do: ……………
5.  Nałożone niniejszą dyrektywą zobowiązania stosuje się tylko wtedy, kiedy są zgodne z przepisami umów międzynarodowych w sprawie ochrony praw własności intelektualnej, w szczególności Konwencji berneńskiej i Porozumienia TRIPS (zwróćcie uwagę że tu pojawia się TRIPS - Porozumienie w sprawie Handlowych Aspektów Praw Własności Intelektualnej). Czy to aby przypadek? Co oni naprawdę knują? Tu jeszcze nie ma mowy o ACTA. Ale….

Sam tekst ustawy, na jakimś tam etapie zmian, przekazany do Senatu zgodnie z art. 77 regulaminu Sejmu zawiera jako punkt 1 zmian taki oto zapis, który wiele może nam wyjaśnić:

do tytułu ustawy dodaje się odnośnik nr 1 w brzmieniu:
„Niniejsza ustawa wdraża dyrektywę 2003/98/WE Parlamentu Europejskiego i
Rady z dnia 17 listopada 2003 r. w sprawie ponownego wykorzystywania informacji
sektora publicznego (Dz. Urz. UE L 345 z 31.12.2003, str. 90).”;
Więc już w samym tytule umieszcza się opis przedmiotu zmian.
Sam proces legislacji wyglądał następująco i można go prześledzić poniżej
LIP 13 2011 http://sejmometr.pl/g/p.gifProjekt wpłynął do Sejmu, Skierowanie Do Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych - Zalecono przedstawienie sprawozdania do 29 lipca 2011 r.
LIP 26 2011Czytanie w komisjach
SIE 5 2011Skierowanie Do Prezydenta
SIE 18 2011Sprawozdanie Druk nr 4555 Autor: Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych Komisja przedstawiła zmienioną wersję projektu
SIE 29 2011Drugie czytanie Debata z udziałem Posła Sprawozdawcy, Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz 5 posłów. Skierowanie Do Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych
SIE 30 2011Dodatkowe sprawozdanie Druk nr 4555-A Autor: Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych
SIĘ 31 2011Trzecie czytanie Wystąpienie Posła Sprawozdawcy.http://sejmometr.pl/g/p.gifTrzecie czytanie Głosowanie nad przyjęciem całości projektu z druku nr 4555
Za (większość: 265 głosów) Kluby, które głosowały Za: PJN, PO, PSL, SLD . Kluby, które wstrzymały się od głosu: PiS. 3 głosowania nad poprawkami.Zobacz szczegóły »
WRZ 14 2011Stanowisko Senatu Druk nr 4673
WRZ 15 2011 Skierowanie Do Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznychhttp://sejmometr.pl/g/p.gifSprawozdanie Druk nr 4678 Autor: Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych Stanowisko w sprawie poprawek Senatu
WRZ 16 2011Rozpatrywanie stanowiska Senatu Debata z udziałem Posła Sprawozdawcy oraz 4 posłów.Rozpatrywanie stanowiska Senatu
Debata z udziałem Podsekretarza Stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz 2 posłów.Rozpatrywanie stanowiska Senatu 1 głosowanie
WRZ 19 2011 Skierowanie Do Prezydenta
WRZ 24 2011 Prezydent podpisał projekt
A teraz przytoczę kilka szczegółów samego przebiegu prac legislacyjnych, żeby móc się przyjrzeć dokładniej kompetencjom tych, którzy nad tymi zmianami ustawy pracowali i jakie kwiatki do niej dodali.
Po drodze pojawiały się takie informacje (DI):
Przyjęta przez Sejm nowelizacja ustawy o dostępie do informacji publicznej odbiegała od oczekiwań. Oliwy do ognia dolał Senat, który przyjął poprawkę ograniczającą dostęp m.in. do dokumentów związanych z zawieraniem umów międzynarodowych. Wczoraj organizacje pozarządowe zaapelowały do posłów o odrzucenie tej poprawki.
- To, co powstaje za publiczne pieniądze, jest własnością publiczną – mówił w maju Donald Tusk. Słowa te sprawiły, że na nowelizację ustawy o dostępie do informacji publicznej patrzono z nadzieją. Wiele osób liczyło na to, że będziemy mieli bezpłatny i bezwarunkowy dostęp do informacji wytworzonej za pieniądze z podatków.
W toku prac nad ustawą coraz więcej zaczęło się mówić o wyjątkach od pięknej zasady, jaką jest bezwarunkowy i bezpłatny dostęp do informacji. Kontrowersje wzbudzał m.in. proponowany art. 5a, który mówił, że ograniczeniu podlega prawo do informacji publicznej w zakresie niektórych stanowisk, opinii, instrukcji lub analiz sporządzonych na zlecenie RP, a także instrukcji negocjacyjnych dla przedstawicieli rządu.
Można się obawiać, że taki przepis zmniejszy transparentność władz. Na jego podstawie można obywatelom odmówić dostępu do dokumentów odnoszących się do gospodarowania mieniem państwowym. Taki przepis może też ograniczać dostęp do dokumentów, które pokazują wyczyny naszych polityków na szczeblu międzynarodowym, a brak transparentności w tym zakresie może sprzyjać tworzeniu prawa za plecami obywateli. Świetnym tego przykładem jest kontrowersyjne porozumienie ACTA. Strony tworzące to porozumienie unikały ujawniania dokumentów właśnie z obawy o „osłabienie zdolności negocjacyjnej”.
…..
W prace nad ustawą o dostępie do informacji publicznej zaangażowane były organizacje pozarządowe. Po krytyce z ich strony Sejm odrzucił wspomniany artykuł 5a.
Sejm przyjął ustawę, która i tak nie spełniała wszystkich oczekiwań, ale mogła być uznana za mały krok w dobrym kierunku.
Za to wykazał się Senat, wprowadził „stosowne” poprawki, już po odrzuceniu kontrowersyjnego zapisu przez SEJM.
Teraz organizacje społeczne znów podniosły głos i zaapelowały do posłów o odrzucenie poprawki Senatu.
Pozarządowe Centrum Dostępu do Informacji Publicznej wystosowało list do posłów, w którym czytamy:
„Pozbawienie obywateli dostępu do dokumentów związanych z zawieraniem umowy międzynarodowej (…) grozi wykluczeniem społeczeństwa z udziału w procesie stanowienia obowiązującego w Polsce prawa, ponieważ umowy międzynarodowe po ich zawarciu i ratyfikacji stanowią jedno ze źródeł tego prawa (…) ograniczenie dostępu może potencjalnie dotyczyć również dowolnych opinii i analiz przygotowywanych w celu innym niż proces gospodarowania mieniem Skarbu Państwa, zawieranie umowy międzynarodowej lub podejmowanie decyzji przez Radę Europejską lub Radę Unii Europejskiej – jeśli tylko podmiot wykonujący zadania publiczne uzna, że ich ujawnienie mimo to może spowodować „osłabienie zdolności negocjacyjnej” Skarbu Państwa lub Rzeczypospolitej Polskiej, albo utrudnienie ochrony interesów majątkowych RP.”
Inny apel do posłów wystosowały także Internet Society Poland, Fundacja Nowoczesna Polska oraz Fundacji Panoptykon. Czytamy w nim:
„Gorąca atmosfera wokół nowelizacji ustawy wynika, naszym zdaniem, nie tyle z jej proponowanego kształtu, ile z praktyki stosowania przepisów o dostępie do informacji przez instytucje publiczne. Bardzo często urzędy na prośbę o udzielenie informacji odpowiadają, że informacja ta nie jest informacją publiczną i nie zostanie udzielona. Takie praktyki powodują nie tylko obniżenie jakości społecznego nadzoru nad poczynaniami władz publicznych, ale też zrozumiały spadek zaufania do instytucji państwa. Te odmowy nie dotyczą tylko organizacji watchdogowych – są nawet trudności z otrzymaniem informacji potrzebnych do prowadzenia prac naukowych.”
Można odnieść wrażenie, że prawo to jedno, a przyzwyczajenie władz do nieujawniania pewnych informacji to drugie. Organizacje pozarządowe zwracają też uwagę na to, że w Polsce brakuje niezależnego organu nadzorującego kwestie dostępu do informacji, a w instytucjach publicznych brakuje osób odpowiedzialnych za postępowanie z wnioskami o udostępnienie informacji. W obszarze transparentności władz wiele można jeszcze zrobić, ale nawet pierwsze kroki okazują się trudne.

Zdaniem prezydenta Komorowskiego nowela ustawy o dostępie do informacji publicznej nie jest sprzeczna z konstytucją; prezydent nie podjął jeszcze decyzji ws. ewentualnego weta - powiedział wieczorem w "Kropce nad i" w TVN24 minister w Kancelarii Prezydenta Sławomir Nowak (PO).(Interia)
I jeszcze końcóweczka tego procesu
24 września Prezydent Bronisław Komorowski podpisał nowelizację ustawyo dostępie do informacji publicznej - poinformowała kancelaria prezydenta. Przeciwko ustawie protestowały organizacje pozarządowe, które alarmowały, że ograniczy ona dostęp obywateli do informacji publicznej.
Jak zaznacza Kancelaria Prezydenta, Komorowski po ogłoszeniu tej ustawy w Dzienniku Ustaw wystąpi do Trybunału Konstytucyjnego, w trybie kontroli następczej, o zbadanie zgodności z konstytucją trybu jej uchwalenia w zakresie dotyczącym poprawki Senatu wprowadzającej ograniczenie prawa do informacji publicznej.
W piątek 16 września, na ostatnim posiedzeniu Sejmu w mijającej kadencji, posłowie przyjęli senacką poprawkę do nowelizacji ustawy o dostępie do informacji publicznej. W myśl poprawki wniesionej przez senatora Marka Rockiego (PO), możliwe będzie ograniczenie prawa do informacji publicznej ze względu na "ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa" w dwóch przypadkach - gdy osłabiałoby to pozycję państwa w negocjacjach np. umów międzynarodowych lub w ramach Unii Europejskiej oraz by chronić interesy majątkowe państwa w postępowaniach przed sądami czy trybunałami.
Przeciwko tej poprawce protestowały organizacje pozarządowe, w tym m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka. O zawetowanie ustawy apelował do prezydenta PiS, PJN i SLD. - Rozumiem, że organizacje pozarządowe mają szczególną wrażliwość co do kwestii poruszonych w ustawie, ale aktywność polityków, którzy są zaangażowani w trwającą obecnie kampanię, rodzi podejrzenie, że przynajmniej część z nich ma na celu wyłącznie własny polityczny interes - mówił we wtorek prezydent.
Komorowski zapowiadał, że ma zastrzeżenia co do trybu prac nad tą ustawą. - Jako prezydent, muszę podjąć decyzję, ważąc między ryzykiem, że Polska zapłaci gigantyczną karę finansową, a chęcią utrzymania czystych zasad procedowania tego rodzaju trudnych ustaw w Sejmie - oświadczył.
Prezydent podkreślał, iż nie może zlekceważyć argumentu, że ustawa ma na celu implementację przepisów unijnej dyrektywy, która powinna być - jak mówił - wprowadzona już sześć lat temu. - A o to, dlaczego tak się nie stało, należałoby pytać wszystkie poprzednie rządy sprawujące władzę w tym czasie - oświadczył Komorowski. Prezydent zauważył, że jeśli nie zastosujemy się do tej dyrektywy, to Polsce będzie groził proces i wyrok skazujący na zapłacenie bardzo poważnej kary finansowej.
- Dostrzegam natomiast, że w dotychczasowej debacie nie pojawiły się dotąd żadne opinie znanych konstytucjonalistów, które kwestionowałyby konstytucyjność rozwiązań zawartych w ustawie. Dostrzegam jednak i podzielam pewne zastrzeżenia związane z trybem pracy nad nią. Przypomina to trochę kłopoty związane z ustawą o nasiennictwie, gdzie tryb pracy zaowocował - w moim przekonaniu - niedobrymi rozwiązaniami - podkreślał Komorowski.
Według prezydenta, "Senat nie powinien występować w roli inicjatora zmiany na tym etapie prac legislacyjnych". - Ja tu widzę poważny problem i zastanawiam się, jak przeciwdziałać takiej praktyce - zaznaczył prezydent. W ocenie Komorowskiego, szkoda, że debata nad takimi ustawami nie odbywa się jednak na Wiejskiej, a w Pałacu Prezydenckim.
Zgodnie z konstytucją, w trybie kontroli następczej z wnioskiem o zbadanie zgodności ustawy z konstytucją może wystąpić m.in. prezydent, marszałek Sejmu, marszałek Senatu, premier, 50 posłów, 30 senatorów, Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego, Prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego, Prokurator Generalny, Prezes Najwyższej Izby Kontroli i Rzecznik Praw Obywatelskich.(wiadomości- WP)
Prawda jaki sprawny i efektywny tryb wprowadzania zmian w ustawie? Aż oczy się śmieją jakie to mamy sprawne Państwo.
Po raz kolejny zdało egzamin. I to jeszcze jak. Na jaki wynik? Na celujący.
Wszak dyrektywa wymagała dostosowania prawa w zakresie jakiegoś tam ponownego, wtórnego czy tez wielokrotnego wykorzystywania (ang. re-use) informacji publicznych.
A my jakich mamy wspaniałych posłów do sejmu i przede wszystkim senatu, jakich mamy wspaniałych doradców, kompetentne biura administracyjne i prawne wokół (a to przygotują projekty a to ocenią ich zgodność z prawem a to dołożą jeszcze coś ekstra – gratis w cenie)?
Oni nie tylko zrobili swoje.
Zrobili dwa albo i wiele razy więcej.
Nie dość, że szybko i sprawnie zmodyfikowali Ustawę w taki sposób żeby było możliwe ponowne wykorzystywanie informacji publicznej zgodnie z wymaganiami Unii, to jeszcze dołożyli swoje wspaniałe nowe unikalne na skalę światową zapisy legislacyjne, które pozwalają im selektywnie w ograniczonym zakresie serwować nam dostęp do informacji publicznej, a jak potrzeba to nawet i zabronić tego dostępu, jak wiadomo, ze względu na ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa.
Bo mogłoby to istotnie osłabić zdolność negocjacyjną Skarbu Państwa w procesie gospodarowania jego mieniem albo zdolność negocjacyjną Rzeczypospolitej Polskiej w procesie zawierania umowy międzynarodowej (np.: ACTA2) lub podejmowania decyzji przez Radę Europejską lub Radę Unii Europejskiej (przystąpienie w końcu do tej cholernej unii fiskalnej w dowolnym wygodnym dla Tuska wydaniu – docierają do nas informacje o tym, że NBP chce wspomóc swoją/naszą kasą MFW), przez co utrudniłoby w sposób istotny ochronę interesów majątkowych Rzeczypospolitej Polskiej lub Skarbu Państwa w postępowaniu przed sądem, trybunałem lub innym organem orzekającym.
Weźmy takie strategiczne umowy prywatyzacyjne związane ze sprzedażą kluczowych państwowych przedsiębiorstw /np.: stocznie – ale to już było i nie wróci więcej/ (a tak a’propos – ile tego zostało?), albo takie związane z poszukiwaniami, wydobyciem czy tez eksploatacją bogatych złóż gazu łupkowego (mam na myśli coś o czy jeszcze nie wiemy a dowiedzieć się dowiemy tylko wtedy jak zmienimy ZArząd naszego Matrixa – nowe prawo geologiczne obowiązujące od Nowego Roku a w nim jest tyle ciekawych zapisów, że można napisać na ten temat co najmniej pracę doktorską), nie wspominając już o sławetnej zawartej przez Pawlaka, długoterminowej umowie na dostawy kacapskiego gazu, najdroższego w całej Europie, która przecież może jeszcze dalej być negocjowana, chociażby w celu wydłużenia czasu jej trwania (wszak pierwotnie zakładano zawarcie jej do 2042 r.), czy też ustalenia jeszcze „korzystniejszych” warunków realizacji dostaw – może wreszcie zaczniemy dopłacać za tranzyt, wszak z wyegzekwowania zaległych zobowiązań z tego tytułu zrezygnowaliśmy.
Nasz ZArząd może przecież pójść jeszcze dalej!!!! Nie wiem jak daleko i na jakie inne genialne pomysły mogą wpaść nasi (nie moi) wybrańcy u steru waaaaaadzy.
Dorzucenie drugiego jakże ważnego kierunku zmian Ustawy pozwala im dowolnie manipulować dostępem do informacji najistotniejszych z punktu widzenia państwa i w niewygodnych sytuacjach ograniczać ten dostęp zupełnie.
Kataryna w tekście Prezydencie, obroń jawność! pisze m.in.: "...Jutro wyślę więc swoją prośbę do prezydenta o zablokowanie tej tak niebezpiecznej dla demokracji ustawy, i wszystkich do tego zachęcam....". Edwin Bendyk: Kto się boi otwartości? Rząd i PO blokują dostęp do informacji.
A teraz UWAGA
PG: ograniczenie prawa do informacji publicznej - niekonstytucyjne
kapt 02-12-2011, ostatnia aktualizacja 02-12-2011 09:25
źródło: www.sxc.hu
Przyjęte we wrześniu przepisy ograniczające prawo dostępu do informacji publicznej są niekonstytucyjne - oceniła Prokuratura Generalna w stanowisku przesłanym do Trybunału Konstytucyjnego. Zdaniem PG ustawę zasadniczą narusza tryb uchwalenia tych przepisów.
Zastępca prokuratora generalnego, prok. Robert Hernand, wskazał w stanowisku zamieszczonym na stronie internetowej PG, że nowelizacja w formie uchwalonej przez Sejm w końcu sierpnia nie regulowała materii objętej zakresem poprawki zgłoszonej później przez Senat. Jak dodał, sporna poprawka Senatu "wykraczała poza konstytucyjnie dopuszczalne ramy" i powinna być ewentualnie zgłoszona przez Senat jako oddzielny projekt nowelizacji w ramach senackiej inicjatywy ustawodawczej.
Nowelizacja ustawy o dostępie do informacji publicznej została uchwalona w połowie września. Jej celem było wprowadzenie do polskiego prawa unijnej dyrektywy o ponownym wykorzystaniu informacji publicznej. Na ostatnim etapie prac legislacyjnych Senat wprowadził jednak poprawkę do noweli zgodnie z którą możliwe jest ograniczenie prawa do informacji ze względu na "ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa". Poprawka nie została odrzucona przez Sejm i stała się częścią ustawy.
Ciekawe co ostatecznie na to Trybunał Konstytucyjny?
Jakie jeszcze mogą z takich działań koalicji parlamentarnej P-Osłów wynikać inne „kwiatki”?
Nawet nie potrafię sobie tego do końca wyobrazić. Kreatywność tego nierządu, wspierających go parlamentarzystów koalicji oraz wszystkie łże media, nie zna żadnych ograniczeń.
Dla nich nie istnieją jakiekolwiek bariery, których nie mogliby przekroczyć.
Moja ocena tego co dzieje się w Polsce od 2007 roku, po zwycięstwie PO w wyborach, nie potrafi dosyć precyzyjnie nazwać tego z czym mamy do czynienia i co obserwujemy na własne oczy, czy też odczuwamy we własnych umysłach, sercach i sumieniach.
Zatem nie wymagajcie ode mnie, żebym precyzyjnie i z aptekarską dokładnością określał to, co może nam zaserwować obecny układ. Po zdewaluowania szeregu istotnych i zasadniczych wartości niezbędnych w życiu każdego człowieka, doprowadzeniu do Zbrodni Smoleńskiej, wprowadzeniu tylnymi drzwiami tak ważnych ograniczeń dla nas zawartych w chociażby w omawianej ustawie, nie wiem co jeszcze mogą nam ograniczyć lub zabronić (dostęp do Internetu ACTA, zamknięcie wszystkich niepoprawnych politycznie źródeł informacji i wymiany poglądów czy też za chwilę zakaz i zablokowanie wymiany jakichkolwiek informacji które nie spodobają się waaaadzy - nowela ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, GMO i inne takie wynalazki - próba zabronienia spożywania potraw niemodyfikowanych genetycznie, PAKIET KLIMATYCZNY – odcinamy wam prąd, nie pozwalamy palić w piecach i kuchniach – zdychajcie).
Wszystkiego można się spodziewać po tej ekipie. Wszak już dobrała się skutecznie do OFE i naszych portfeli. Na jakąkolwiek emeryturę dla ludzi w przedziałach wieku 40-50 lat nie widzę szans. Sam należę do tej grupy wiekowej i zakładam, że będę musiał pracować aż do końca swoich dni.
Poziom naszego zadłużenia jest przecież kilkunastokrotnie większy niż za czasów sławetnego Gierka (w 1979 - nasze zadłużenie zagraniczne przekroczyło 23,8 miliarda dolarów). A jakoś nie widać perspektyw na rozbudowy stoczni w Gdyni czy w Szczecinie. Nie widać też budowy Nowej Huty Katowice, Trasy Łazienkowskiej II w Warszawie, dworca „NOWA Warszawa Centralna”, autostrad typu - Trasa Katowicka – tzw. Gierkówka czy też powstałych do 1975 roku 65 fabryk domów i zbudowanych ok. 1 mln mieszkań. Nie wnikam tu w szczegóły „sukcesów epoki Gierka” i nie prowadzę polemiki na temat tego czy to były sukcesy. Wskazuję tylko, że po tamtych czasach coś nam pozostało i namacalnie i w pamięci. Co pozostanie po „epoce Tuska”? …………
Ale jeśli poziom propagandy Tuska i rządów PO przerasta wielokrotnie propagandę Gierka to i długi muszą być kilkudziesięciokrotnie większe a i efektów nie widać żadnych, chociażby tylko dla tych stoczniowców z Wybrzeża, którzy po sprywatyzowaniu polskich stoczni mieli opływać w dostatkach. Bo i tych stoczni już nie ma to co tam ma się Tusek stoczniowcami przejmować.
A teraz przechodzimy płynnie do ACTA.
Po tej ekipie można spodziewać się za chwile podobnego sposobu postępowania w stosunku do nowel wszelakich ustaw związanych z dostosowywaniem prawa do podpisanej i nie daj Boże ratyfikowanej umowy ACTA, czyli w języku angielskim Anti-Counterfeiting Trade Agreement, to umowa handlowa dotycząca zwalczania obrotu towarami podrabianymi.
Nieważne, że umowa ta ma dotyczyć ochrony zwalczania obrotu towarami podrabianymi związanej przede wszystkim z podróbami i prawem autorskim.
Nasi miszczowie z ZArządu POlski już coś nam ekstra wymyślą i zmodyfikują stosowne ustawy by żyło nam się lepiej. Czy wszystkim?
A lepiej to jak? No oczywiście bez Internetu, bez wolnego słowa, bez nieskrepowanej wymiany myśli, poglądów i ocen otaczających nas zjawisk, bo nie daj Boże ktoś wpadłby na pomysł wytykania obecnej władzy jej niekompetencji, lekceważenia głosu społeczeństwa, wszelkich afer i kręcenia lodów, okradania nas z naszych pieniędzy, na zaprzaństwie i zdradzie stanu kończąc.
Jako przykłady na coś co szykowane jest w tle umowy ACTA a co rzeczowo opisał Pan Aleksander Ścios w swojej ostatniej notce KTO ZASTAWIA SIECI? -zmiany prawa szykowane w noweli ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną.
Czy też szereg innych np.: zmiany w ustawie o NIK gdzie też miał być artykuł o ACTA, Ustawa samorządowa, przygotowywana przez Bronisława Komorowskiego, po której prezydenci miast będą mogli zostać senatorami i staną się praktycznie nieodwołalni - ocenia "Gazeta Wyborcza". A miała to być "Ustawa o wzmocnieniu udziału mieszkańców w działaniach samorządu terytorialnego". Zamiast wzmocnienia udziału mieszkańców Ustawa ta wzmacnia wójtów, burmistrzów i prezydentów - zgodnie z zawartymi w niej przepisami prezydent miasta będzie mógł pełnić jednocześnie funkcję senatora i będzie mu wówczas przysługiwał immunitet. Te i inne jeszcze rozwiązania powodują, że np. w praktyce prezydent będzie nieodwołalny. Ustawa zmniejsza też społeczną kontrolę nad prezydentami.
Wszystkie te działania i zmiany pokazują dobitnie dokąd zmierza ta ekipa, która po wyczyszczeniu naszych portfeli zacznie się zabierać za czyszczenie naszych myśli i pragnień, a może również przyczepić się do wyznania czy preferencji seksualnych.
Hulaj dusza - piekła nie ma myślą sobie P-Osłowie rządzącej koalicji po przepchnięciu kolanem, pod koniec kadencji Parlamentu, zmian w ustawie o dostępie do informacji publicznej i wprowadzeniu ograniczeń tego dostępu w noweli, to co nie ograniczymy dostępu do Internetu po ratyfikacji umowy ACTA. A kto nam stanie na drodze?
Że też chce się na koniec powiedzieć, nawiązując do zwrotu powyżej a’propos seksualności, że jeśli na to pozwolimy to:
 „Ch… bombki strzelał choinki nie będzie” (wspominając Świąteczny nastrój – u mnie jeszcze do dzisiaj stała choinka i dopiero teraz w sobotę ją rozebrałem).
http://nadczlowiek.salon24.pl/385324,nikokracja-w-cieniu-acta