poniedziałek, 6 lutego 2012

Debata w KPRM powinna zakończyć się o 15:15


Debata w KPRM powinna zakończyć się o 15:15 masowym opuszczeniem sali obrad poprzez zaproszonych tam uczestników.
Nie miałem dzisiaj czasu śledzić tej groteski i przyznam szczerze, że po przeczytaniu kilku artykułów i notek na temat hucznie zapowiadanej w weekend otwartej debaty na temat ACTA, debaty z premierem w KPRM, nie żałuję że tego nie oglądałem.
Tak jak się spodziewałem to jedna wielka ściema i brak rzeczowej dyskusji, no bo kto miałby ją prowadzić skoro wszystkie środowiska, które mogły by w takiej debacie uczestniczyć dosyć stanowczo i zdecydowanie odmówiły udziału w przedstawieniu PR Tuska i rządu.
Popieram ich działania, gdyż ten cyrk, który można było obejrzeć w TV lub innych migawkach filmowych (wycinki jakie serwowały tzw. wiadomości wieczorne) był tak naprawdę przedstawieniem jednego „aktora” - słońca Peru, wschodzącego Mojżesza, zdobywcy szeregu nagród – czy to Karola Wielkiego czy też człowieka roku wylansowanego przez Li-za i Ma-chałę.
Zaczęło się od.
„Piątek 3 lutego 2012r. Przed debatą - Tusku poinformował , że podjął definitywną decyzję o zawieszeniu procesu ratyfikacji umowy ACTA co najmniej do końca roku. Oświadczył, że konsultacje w sprawie ACTA nie były pełne, bo środowiska internautów nie były właściwie reprezentowane, a konsultowano się głównie z organizacjami związanymi z nadawcami i twórcami.”
Co prawda to wcale nie przeszkadzało DT przed podpisaniem tej gównianej umowy postawić się ostro, podobnie jak przy innych znanych już akcjach, chociażby z dopalaczami i stwierdzić ostro, że nie ugnie się przed żadnym szantażem – kogo?
No właśnie kto go ostatnio szantażował i kto na niego naciskał. Czy protesty setek tysięcy internautów w dziesiątkach miast w Polsce to szantaż, czy też wyrażenie niezadowolenia i bunt wobec władzy, która lekceważy społeczeństwo. Bunt przeciwko wtłaczaniu nas w jakieś chore ramy, porąbanej umowy, która w wydaniu obecnego NIErządu już za chwile może być podstawą ograniczania dostępu do Internetu setkom, tysiącom, dziesiątkom tysięcy czy tez milionom obywateli niezadowolonych z tego co wyczyniają POlitycy, POsłowie, zastępy usłużnych im mediów z ich radośnie szczekającymi pieskami na łańcuchu, pseudoeliciarstwo różnej maści od wybitnych aktorów na „tfurcach” kończąc.
Wypowiedzi DT w trakcie debaty świadczą, że chłop zaczyna już kompletnie „odjeżdżać” od otaczającej go rzeczywistości. Już początek wystąpienia POlskiego guru Internetu  (niebieski7) był ciekawy:
„14:07 - W Polsce mamy do czynienia z napięciem w relacji władza-użytkownicy Internetu  oraz wytwórcy-użytkownicy Internetu. Zainteresowani kwestią ochrony własności są oprócz tego zarówno wytwórcy, jak i biznes polegający na legalnym, półlegalnym i nielegalnym rozpowszechnianiem tych treści - powiedział Tusk. - Tych sporów i frontów jest dużo więcej niż mogłoby się wydawać - dodał.”
Po co to nadużycie o napięciach pomiędzy wytwórcami a użytkownikami. Nie o to toczy się obecnie walka ale jak to ma w zwyczaju Donek lepiej przenieść ją dalej od siebie i zantagonizować kolejne grupy społeczne. Tego jeszcze przy okazji ACTA nie było. Nie było stwierdzeń o napięciach w relacjach wytwórcy – internauci (no może poza niejakim Hołdysem, który ostatnio cóś tworzył w poprzedniej dekadzie). Nie było – to może czas zacząć o tym trąbić?
Dalej jest jeszcze ciekawiej
„14:10 - Do bardzo poważnej rozmowy dziś i przez następne miesiące namawiam. Musimy wyjaśnić sobie wszystkie wątpliwości ws. ACTA, a także ws. prawa krajowego. Być może uda nam się wypracować w trakcie debaty wspólne stanowisko - mówił premier. - Maj będzie wstępną datą graniczną. Powinniśmy wtedy już wiedzieć czy ACTA niesie zagrożenie - dodał.”
No ja tu wymiękam. Gościu najpierw coś podpisuje a teraz daje sobie – nie nam – czas do maja, żeby się dowiedzieć czy to coś co podpisał, w efekcie oparcia się szantażom, niesie za sobą jakieś zagrożenia. No jaja sobie z nas wszystkich robi.
Po drodze jest coś jeszcze o tym, że padł ofiarą jakiejś tam tajemniczej rutyny. Że czołowemu kopaczowi w gałą zabrakło refleksu i wiedzy. Dalej coś jeszcze na temat odkrywania źródeł informacji z wiedzą o ACTA, które wcale ale to wcale nie były tajne i takie inne pierdy. Żal i smutek słuchać takich przemówień. Gierek robił to zdecydowanie lepiej.
Ale to wszystko to pikuś (Pan Pikuś) bo właśnie zbliżamy się do punktu kulminacyjnego tej tragifarsy.
Jest godzina 15:15 i padają takie oto słowa Niebieskiego7:
„- Posługujemy się przepisami prawa - mówi Tusk. - Nie podpisalibyśmy żadnej umowy, gdybyśmy stosowali konsultacje społeczne - dodał. W związku z tym spotkania grupy Dialog nie były nigdy formą konsultacji w rozumieniu ustawowym, tylko oznaką dobrej woli wszystkich stron. Dochodzimy do wspólnych rozwiązań i uczymy się siebie wzajemnie. W tej sprawie zabrakło trochę refleksu. Minister Zdrojewski konsultował to z twórcami, jako minister kultury. Tak rozumiał swój obowiązek.

Polski rząd nie wycofa swojego podpisu pod żadnym dokumentem, bo jakaś grupa tego żąda. Taki rząd może się od razu podać do dymisji. My rozmawiamy. ACTA mają bronić kultury zachodu przed piractwem. Jeśli pytacie mnie kiedy i czy zmienimy zdanie to odpowiem - nie wiem. To zależy od tego jak bardzo przekonujące będą argumenty.”

Jaki przekaz idzie z tych wypowiedzi. Że żadnych konsultacji społecznych do tej pory nie było, bo wtedy żadnej umowy by nie podpisali. Konsultacji nie było i nie będzie a to wszystko to ściema, żeby wyciszyć temat, rozciągnąć w czasie te niby dyskusje.
Jest jeszcze jeden przemycony cel ACTA – obrona kultury zachodu. Czy ktoś mnie pytał czy chcę tego bronić, skoro w mojej ojczyźnie niszczy się naszą Polską Kulturę?
No i na koniec wisienka na torcie – nie wycofamy się w umowy bo jakaś grupa tego żąda.
Ta jakaś tam grupa to większość społeczeństwa od którego ten właśnie gozdek dostał mandat na sprawowanie rządów (ja co prawda na niego nie głosowałem ale…). Czy on już na prawdę „odleciał”? Przypomnę tylko temu panu, że wypowiada się o Suwerenie – podmiocie sprawującym niezależną władzę zwierzchnią nad ty jegomościem. Suwerenem w państwie demokratycznym jest naród. Może czas zacząć to dostrzegać. To wy rządzący jesteście dla nas a nie odwrotnie.
Dlatego tez uważam że w tym momencie zabrakło mi typowej „pokerowej zagrywki” uczestników debaty. Może nie była to odpowiednio reprezentatywna grupa debatujących, wszak Ci, którzy „powinni” tam być odmówili udziału.
Jestem przekonany, że wszyscy Ci, którzy pojawili się w KPRM w celu debatowania o ACTA, po takim stwierdzeniu inicjatora rozmów, powinni w jednym momencie wstać z krzeseł, podziękować i opuścić salę, w której rozegrało się to dosyć żenujące przedstawienie.
Może tylko dopowiadając na koniec, że przede wszystkim w związku z lekceważącym stosunkiem władz do drugiej strony protestu – społeczeństwa polskiego, będziemy intensyfikować swoje działania protestacyjne i w związku z tym co zadeklarował premier - zaczekamy na szybką dymisje obecnego rządu.
Jeśli rząd sam na to nie wpadnie i nie zrealizuje swej obietnicy - szybkiej dymisji - to wtedy powinien wreszcie zabrać głos Suweren i pozbawić władzy zdeprawowanych polityków. Bierzmy przykład z Islandii.

1 komentarz:

  1. feudalna zasada "rządź i dziel" do czegoś zobowiązuje ... dlatego pewnie tak wygląda sprawowanie władzy i debata społeczna! tylko czy na pewno dymisja coś zmieni! co potem! czy na pewno "następcy" będą mieć inne zasady sprawowania władzy!! osobiście uważam że wykorzystując demokratyczne instrumenty trzeba wywierać presje na "reprezentantów" i dążyć do takich rozwiązań by społeczeństwo mogło żyć w miarę normalnie i rozwijać się !!! przykład z Islandii świetny ...

    OdpowiedzUsuń